Pages

Saturday, February 01, 2014

Rozdział 17 - W środku odetchnełam i czułam się szczęśliwa..

     Poczułam jak Marco łapie Mnie za rękę i ratuje przed następną kompromitacją.
    - Co ja takiego mówiłem? Duże dziewczynki sobie radzą? wracam to, Ty nawet nie dojdziesz do pokoju Romea bo szybciej skręcisz sobie kostkę..
   - Dziękuję – powiedziałam poprawiając sobie sukienkę, próbując zatrzymać chociaż trochę godności.
      Zapanowała cisza. Jego oczy były naprawdę ładne, pasowały do jego zawidackiego uśmiechu i farbowanych na blond, włosów. Staliśmy w ciszy i tylko patrzyliśmy na siebie. Chcąc nie chcąc, wiedziałam że czas przerwać tą chwilę bo albo zrobię coś kompletnie głupiego albo będziemy stali tak do 10..
   - Dobranoc – powiedziałam ale piłkarz nie puścił mojej ręki, zmieszałam się, nie do końca wiedziałam co ze sobą zrobić. Czułam jak mój oddech przyśpiesza, w środku moja temperatura wzrasta, na ciele gęsia skórka a w brzuchu kompletny huragan, im dłużej on patrzył mi prosto w oczy tym mniej racjonalnie myślałam..
   - Dobranoc – powtórzyłam i pocałowałam go w policzek, delikatnie wyrwałam swoją dłoń i odkluczyłam drzwi do swojego pokoju. Rozebrałam się i położyłam do łóżka ale zasnąć nie mogłam. Słyszałam tylko jak tyka zegar a czas leci, za oknem coraz jaśniej. Biłam się z myślami, nie powinnam go całować w ten policzek, powinnam też bardziej uważać jak chodzę! Przynajmniej dzisiejszy dzień spędze na mieście a nie w pobliżu hotelu. Z drugiej strony chęć na spędzenie dnia z Adriano gdzieś odeszła.

                                                     (OCZAMI OBSERWATORA)

    Do pokoju wparowała Ania, chichocząca się do siebie pod nosem starała się nie narobić hałasu. Z Mario bawili się do szóstej nad ranem, po czym poszli na plażę gdzie godzinę spacerowali rozmawiając. Po siódmej doszli do hotelu, Mario odprowadził Anie pod same drzwi gdzie namiętnie ją pocałował, pożegnali się i Ania zamkneła drzwi, brunet stał pod drzwiami oparty o framuge z uśmiechem na twarzy przez jakieś trzy minuty, po czym zawrócił do swojego pokoju. Zapukał, w razie czego, po czym lekko uchylił drzwi a kiedy zobaczył że Marco leży sam w łóżku wszedł.
   - Sam? - rozpoczął rozmowe
   - A widzisz tu kogoś innego Mario?
   - Czyli?
   - A Ty byś tylko o jednym! Wiesz mój przyjacielu, niektóre dziewczyny są inne i używają swoich rozumów częściej niż..
   - Dobra, dobra, zrozumiałem! Zakumałem też aluzje, odczep się! - po czym Gotze rzucił poduszką w przyjaciela.
   - Gdzie byłeś tak długo?
   - Długo?
   - No jest po siódmej..
   - aaa wiesz, długo tańczyliśmy..
   - Aż do 7?!
   - No okej, aż tak długo to nie.. tylko potem byliśmy na spacerze na plaży..
   - Nie poznaję Ciebie.. - westchnął blondyn - Ej, nie wiem czy pamiętasz ale w domu siedzi Twoja dziewczyna! - dodał
   - wiem, wiem, pamiętam! Zresztą nie da się zapomnieć – brunet podniósł telefon i pokazał Marco wyświetlacz na którym widniało 5 nieodebranych telefonów i cztery wiadomości od Ann..
   - To i tak mało patrząc na średnia dziennie.. - zaśmiał się blondyn.
   - Ty czemu nie śpisz?
   - Czekałem na Ciebie misiu! - wyszczerzył się blondyn.
   - Czekałeś na Mnie kochanie? - zaśmiał się brunet – czekałeś na Mnie albo rozmarzyłeś się królewiczu jak zdobyć zamek.
   - Ech Mario i widzisz znowu wracamy do Twojego ulubionego tematu.. - westchnął Marco, wytknął przyjacielowi język po czym obrócił się na bok i spróbował zasnąć.

  - Nie śpisz?
  - Nie mogę zasnąć.. - odpowiedziała Ewelina.
  - A coś się stało?! - zmartwiła się Ania.
  - Nie, niee, nic z tych rzeczy, wszystko w porządku! - uspokojiła ją brunetka. - Teraz to i tak mi się już nie opłaca zasnąć..
  - Czemu?
  - Bo jestem umówiona na 10..
  - O! No proszę, kolejna propozycja od blond-przystojniachy?
  - Niee..
  - To od kog.... NIE! Ewelina tylko nie pożal się boże Romeo..
  - Daj spokój! Lepiej opowiadaj czemu tak długo Cie nie było!
  - Po tańcach poszliśmy na plaże..
  - Anka! Przecież na plaży mogli Was przyłapać! - Ewelina wytrzeszczyła oczy
  - Może Cię to zdziwi ale na plaże poszłam z Mario na spacer a nie w innych celach – Ania spojrzała na przyjaciółke.
  - Ohoho, Ania i romantyczne spacery na plaży, czekaj aż sprzedam to Reni, padnie! - Brunetka wytkneła język
  - Czep się! - blondynka chwyciła poduszke po czym zaczeła wojne na puch!

               (POWRÓT DO NARRACJI GŁÓWNEJ BOHATERKI) 

   Padłam na łóżko wykończona. Nie mogłyśmy ze śmiechu. 
   - Jak za starych czasów – szczypnełam Ankę, która się uśmiechneła. - Ania, ja nie chcę wyciągac pochopnych wniosków ale wydaje mi się że ten sławny piłkarz zwany Mario Gotze ma na Ciebie pozytywny wpływ!
   - Chrzaaanisz! - śmiała się przyjaciółka.
   - A Tobie zaczeło zależeć.. - dodałam
   - Pierdolisz głupoty mycha!
   - Nazywaj to jak chcesz.. głupoty czy nie, ja swoje wiem. - Anka..
   - oooo, robi się poważnie. Chcesz mi coś wyznać czy coś oznajmić? Bo wolę to pierwsze. I powiedz proszę że ma to coś wspólnego z Reus'em. - przyjaciółka puściła mi oczko.
    Nie wiedziałam jak jej to powiedzieć.. miała taki dobry humor, wyglądała na szczęśliwą, ale ja nie mogłam przed nią tego ukrywać, nie żyłabym ze sobą w zgodzie gdybym jej o tym nie powiedziała, wcześniej jakoś nie było okazji, a teraz wydaje się najlepszy – a zarazem najgorszy moment na wyznanie prawdy..
   - Słuchaj.. Bo Mario...
   - Taaak? - moja przyjaciółka usiadła, patrząc na Mnie
   - Bo Mario ma dziewczynę.. W Niemczech..
   - To chciałaś mi powiedzieć?! - spojrzała na Mnie, nie potrafiłam tylko rozpoznać jej wyrazu twarzy.. poirytowanie? Ulga? Złość? Smutek? Niedowierzanie?
   - Uznałam że musisz o tym wiedzieć, zanim sprawy wyrwą się spod kontroli..
   - Wiem! - Ania zaczeła się śmiać, patrzyłam dalej na nią, ”teraz niby załamanie nerwowe i napad śmiechu?” pomyślałam.. - Wiedziełam od początku że ma jakąś tam Ann.. po pierwsze w gazetach wszędzie o nich piszą, po drugie Mario sam mi powiedział, po trzecie ta jak narwana wydzwania i sms-uje do niego nonstop! - powiedziała na co mi szczęka opadła.  Dosłownie
    - Co taka zdziwiona? Oj kochana, znasz Mnie na tyle że ja A zawsze mam plan, B wszystko wiem, C mam mało zachamowań. - dodała
    - Znam.. znam, co nie oznacza że nie możesz Mnie zaskakiwać.. wręcz przeciwnie.. Zapanowała cisza, nie za bardzo wiedziałam co mam zrobić, prawienie jej morałów jaką krzywdę wyrządzają Ann i tak by nic nie dało.. Z drugiej strony to działa na nią tak pozytywnie..
     Po chwili zebrałam się, wziełam dłuuuugi prysznic. Próbowałam poukładać myśli. W mojej głowie krzątał się Marco i to co zrobił wczoraj i to jaki jest, jak się zachowuje.. Z drugiej strony to że moja przyjaciółka sypia z Mario pomimo wiedzy że on ma dziewczyne i to że widzę że pomimo zaprzeczeń coraz bardziej zaczyna się w tą gierkę wciągać.. Po trzecie - Adriano, nie za bardzo wiedziałam co mam oczekiwać dzisiaj.. Wogule całe te wakacje.. Anka miała racje, to przygoda mojego życia. Spędzam czas z piłkarzami mojej ulubionej drużyny. A wracając do racjonalnego myślenia, to jeszcze parę dni i koniec tej sielanki..

      Wysuszyłam włosy i zrobiłam warkocza, nałożyłam lekki makijaż na twarz, a na siebie narzuciłam sukienkę, do tego moje czarne sandały i  torbę.
      Wyszłam gotowa z łazienki i stanełam jak wyrytwa.. Na fotelu zobaczyłam siedzących Mario i Marco.
     - No nareszcie! - Ania wytkneła mi język – co tak stoisz jakbyś zobaczyła ducha? - dodała
     - eeee, emm, ee – wydukałam
     - Teraz wiemy dlaczego musisz się wysypiać – spojrzałam zaciekawiona na Mario po czym on dokończył – zapominasz języka albo tracisz umiejętność gadania
     - Bardzo śmieszne – syknełam – Po prostu nie spodziewałam się Was tutaj.
     - Wpadliśmy z wizytą do Was! Na spanie za mało godzin, dzień za ładny żeby go przespać więc zabieramy ją na plażę! - powiedział Mario
    - Bo Ty już masz plany – dokończył za przyjaciela, Marco
    - To dobrze, przynajmniej nie będzie siedzieć sama! - uśmiechnełam się. Starałam się zignorować lekko napiętą atmosferę, po ostatnim zdaniu blondyna.
    - Ładnie wyglądasz – uśmiechnął się Mario
   - Dziękuję – odwzajemniłam uśmiech, bo kto nie lubi komplementów
   - Prawda Marco? - dodał brunet. W tym momencie usłyszeliśmy pukanie.
   - To miłego dnia! - zgarnełam torbę i machnełam im - PAAAAA ANKA! - wrzasnełam.
      Za drzwiami tak jak oczekiwałam stał Adriano – Gotowa? - obdarował Mnie szczerym i szerokim uśmiechem.
    - No pewnie – starałam żeby mój uśmiech był szczery, bo teraz to tak naprawdę mineła mi ochota zwiedzania Dubaju wolałabym zostać z Anką.. i z chłopakami. Wyszliśmy z hotelu, po czym doznałam szoku, Adriano usiadł na motorze, no może bardziej klasyfikowłabym ten transport jako skuter. 
   - Żartujesz? - zapytałam kiedy podał mi kask
   - A wygląda to na żart? - uśmiechnął się. Wziełam wdech, policzyłam w głowie do 10 i założyłam kask, usiadłam na skuterze i postanowiłam więcej już nie marudzić, w końcu Adriano się stara.
     Objechaliśmy chyba z pół miasta, dobrze że trochę wiało bo im dalej od morza tym cieplej się robiło. Adriano pokazał mi przepiękną architekturę, te budynki pomimo że nowoczesne, robiły wrażenie. Następnie zachaczyliśmy o targ z różnistymi rzeczami, od garnków, po szale i owoce, pomimo reputacji Azjatyckich krajów zostałam mile zaskoczona otwartością i uprzejmością ludzi krzątających się po targu. Kiedy przyszła pora obiadowa Adriano wybrał świetną knajpkę, dużo rozmawialiśmy ale trzymałam dystans, ratownik czy nie, nie musi o Mnie wszystkiego wiedzieć. W drodzę powrotnej zachaczyliśmy nawet o metro, ciekawe miejsce aczkolwiek lokalizajca nie za bardzo przemyślana i na koniec spacer po przepięknym Safa Park. O godzinie szóstej byliśmy z powrotem w hotelu.
   - Dziękuję – powiedziałam
   - Cała przyjemność po mojej stronie – pocałował Mnie w policzek
   - Naprawdę miło spędziłam dzień! - uśmiechnełam się
   - Słuchaj, za dwa dni wyjeżdżam ale jutro jest taka wielka a'la gala w hotelu, może wybrałabyś się ze Mną?
   - Sama nie wiem.. raczej nie, wiesz przyjechałam tutaj z przyjaciółką, nie mogę jej tak zostawiać cały czas
   - Tak, tak, rozumiem.. ale do zobaczenia jeszcze?
   - Tak, oczywiście! - uśmiechnełam się, mam nadzieje że nie zauważył że był to uśmiech typu 'uff, udało się – Jeszcze raz dziękuję! - powiedziałam, wsiadając do windy.
    Wychodząc z windy zobaczyłam Mario wchodzącego do pokoju, zauważył Mnie i stanął w progu swoich drzwi. - Hej! Jak tam dzień? - uśmiechnął się
   - A dziękuję, bardzo mile spędzony!
   - Ubieraj się! Wychodzimy na imprezę!
   - Odpadam.. Jestem wykończona.. -
   - Ale .. - powiedział z dziwnym wyrazem twarzy.
   - Nie martw się, udostępnie Wam pokój – przewróciłam oczami
   - Niee, plany były inne ale skoro jesteś wykończona to można je zmienić - uśmiechnął się
   - Spoko, po pierwsze jest mega gorąco, po drugie i tak chciałam wyjść na leżaki, nie często mam takie niebo za oknem więc nie zmieniajcie planów, wezmę prysznic, przebiorę się w coś wygodnego, zgarnę książke i coś do wszamania i macie noc dla siebie – uśmiechnełam się odchodząc.
   - Na pewno?
   - Taaaaaak, na pewno Mario! – odkrzyczałam zamykając drzwi do pokoju.

   - Ooo, wróciłaś! Jak tam Romeo? Spisał się? - Ania szykowała się na wyjście.
   - A tak, spisał się, i tak DZIĘKUJĘ dzień mile spędziłam – odpowiedziałam z naciskiem na
dziękuję – fajnie że pytasz czy się dobrze bawiłam.. Romeo jak Romeo, a Dubaj przepiękny.
   - No to się cieszę, fajnie że dzień pełen atrakcji – ziignorowała moją uwagę. - Ubieraj się, wychodzimy! - dodała
   - Wy wychodzicie..
   - Co?!
   - Spotkałam Mario na korytarzu. Już wszystko wiem. I już mówiłam że wy wychodzicie, bo ja jestem padnięta. Idzcie się pobawić a ja idę na leżaki, i nie matw się udostępniam Wam pokój na noc.
   - Ale..
   - Żadnych ale, idz i się dobrze baw!
   - no ale, bez Ciebie? .. No i jesteś pewna? Możemy zmienić plany
   - Tak tak, słyszałam że możecie.. ale nie musicie, już postanowione.
      Zakończyłam rozmowę i wskoczyłam pod prysznic, kiedy wyszłam zobaczyłam jak Anka lśni. Ja za to wpakowałam się w swoje ulubione spodenki i zwykły podkoszulek, włosy spiełam a na twarz nałożyłam tylko krem. Wziełam bluzę na w razie czego, chwyciłam słuchawki, telefon, paczkę orzeszków i kryminał Agathy Christie. - PAAAA! - przyjaciółka się wydarła i zamkneła drzwi.
    - Miłej zabawy! - odpowiedziałam i sama chwilę pózniej wyszłam z pokoju. Położyłam się blisko basenu, pięknie wyglądał podświetlany. Słuchawki na uszy, książka w rękę i chwila spokoju. W środku odetchnełam i czułam się szczęśliwa.. Piosenka po piosence w uszach. 1  2 3 4 5 6  Kiedy się zaczytam tracę poczucie czasu, musiała minąć dłuższa chwila bo ktoś zakłócił mój spokój...

------------------
Hej! mam nadzieje że weekend Wam mija ciekawie! :)) Mój na szczęście spokojny! ;> Mega dużo nauki do sesji.. -.-
Co do rozdziału, to wydaje się być trochę inny, ale mam nadzieje że nie zawiodłam! :))
Proszę o szczere opinie w komentarzach! Czytasz - komentuj! ;>>
Trzymajcie się! ;> Pozdrawiam!  :* :*

P.S - Nasze pszczółki grały tak sobie, bieniaminek Bundesligi nie dawał za wygraną.. ale najważniejsza jest wygrana i trzy punkty! ;> Dziękujęmy Auba! :))
Jestem pewna że z meczu na mecz będzie lepiej, że ta wygrana podbuduje morale drużyny, że chłopaki odnajdą forme, że zaczną wykorzystywać okazje strzeleckie i że Klopp znajdzie rozwiązanie i że będzie im szło jak dawniej!
No i piękny widok z tego meczu? Hummels na boisku! :)) Welcome back Mats! ;>>
HEJA BVB! C. 

Wednesday, January 29, 2014

Rozdział 16 - Nie chciałbym żeby po tych wakacjach zostały tylko wspomnienia..

     - Zgupiałeś?! - powiedziałam klepiąc go w ramie. Chciałam dodać że mogłam się utopić, ale chyba przesadziłabym.
   - Obiad będziemy jeść sami.. - odpowiedział, z brakiem intencji odsunięcia się.
   - Wiem, rozmawiałam z Anią. To co idziemy się wysuszyć? - powoli lekko odsunełam swoje ciało, i twarz i wstałam, poczułam jak łapie mnie za rękę i ściąga do tej samej pozycji, nie wiedziałam jak mam zareagować, starałam się nie pokazywać że mój oddech przyśpieszył ani to że zaczynam się rumienić. Marco spojrzał mi głęboko w oczy, po czym znikąd ochlapał Mnie i wytknął mi język.
   - No to chodzmy – wyciągnął Mnie w górę za rękę której od dłuższej chwili nie puszczał. Wyswobodziłam swoją dłoń z jego dłoni i starałam się ukryć kompletne ogłupienie, nie wiedziałam co zrobić, jak zareagować ani co powiedzieć. Suszenie na leżakach spędziliśmy w ciszy, przynajmniej na zewntątrz bo ja w środku miałam burzę monologu. Nie potrafiłam rozgryzć zagrywek niemca ale siebie zresztą też nie, bo normalnie nie oglądałabym się i opieprzyłabym na miejscu.
   - Sucha? - wewnętrzny spektakl przerwał jego głos.
   - Taak, w tej temperaturze, to kwestia paru minut.
   - To jakieś wymagania, preferencje co do miejsca?
   - Nie wymagań żadnych ale co do preferencji to chyba restauracja w hotelu będzie najlepsza. Do torby wrzuciłam tylko zwykłą sukienkę a do pokoju nie mam wstępu.. - odpowiedziałam.
   - Ok - blondyn zebrał się. Na kąpielówki narzucił spodenki a na góre podkoszulek. Narzuciłam sukienkę którą miałam ubraną rano, czarne sandały i rozpuściłam kitka tak że włosy opadły mi falowane na ramiona.
     Wybraliśmy stolik na tarasie. Zadziwiająco szybko zdecydowałam na co mam ochotę, Marco też. Czekanie mineło szybko ale w miłej atmosferze, rozmawialiśmy o głupotach i trochę się posprzeczaliśmy żartobliwie co do gustu muzycznego. Kiedy mieliśmy zacząć jeść ktoś nam przerwał..
      Podniosłam głowę i zobaczyłam trzy nastolatki w wieku 18/19 lat. Marco spojrzał na Mnie przepraszającym wzrokiem, po czym spojrzał na nie, uśmiechnął się i zapytał – Coś się stało?
Jedna z nastolatek wpadła w jakiś trans gdzie o mało nie zaczeła jej cięknąć ślina, druga chichotała się jak.. jak głupiutka nastolatka ale nie w wieku 19 czy nawet 15 lat tylko dużo młodsza! A trzecia najbardziej opanowana zaczeła mówić jakimi wielkimi fankami są, ile wiedzą o Borussi i pierdoły tego typu, jakny ilość gadżetów i polubionych stronek na fejsie miała oznaczyć jak wiernym fanem klubu jesteś...
     Buzia jej się nie zamykała. Zauważyłam że co zdanie to albo roi krok bliżej w stronę Reus'a albo zawija kosmyk włosów za ucho. Po wykładzie wielkich fanek, zaczeły się pytania, i podstępne podsuwanie notatnika z długopisem. Nie wiem co się stało, bo pękłam.
    - Ekhm - ”zakaszlałam”
    - A przepraszamy, powiedziała najbardziej wygadana. Zajmiemy tylko parę minut! - i chcąc nie chcąc, (bardziej nie chcąc) wymusiła uśmiech na buzi.
   - Nie. - odpowiedziałam spokojnie.
   - Co nie?! - zapytała jedna z jej koleżanek.
   - Nie będzie paru minut. Zabierajcie się stąd! - powiedziałam spokojny tonem utrzymując kamienną twarz.
   - Słucham?! - odpyskowała przywódczyni grupy.
   - Dobrze słyszałaś. Nie będzie paru minut. Jeżeli nie zauważyłyście właśnie mieliśmy konsumować obiad więc nie, nie będzie autografów ani więcej pytań, zabierajcie się stąd. - próbowałam nie wybuchnąć. Zdziwinie na twarzy Marco okazało się bezcenne.
   - Ale?! - protestowała.
   - Ale co?! Jakie ale?! Czy Marco Reus może mieć chwilę spokoju podczas jedzenia obiadu?! Czy ja mogłabym zjeść obiad w spokoju?! Łazicie za nim cały dzień a wybrałyście porę obiadu?! Wróćcie po ten cholerny autograf pózniej, na pewno nie będziecie miały problemu w znalezieniu swojego idola. - uśmiechnełam się, bo nie chciałam pokazać mojego poirytowania. Myślałam że zostanę zabita jadowitym wzrokiem które posłały mi wszystkie trzy, ale po chwili dziewczyny znikneły. Marco odprowadził je wzrokiem, po czym spojrzał na Mnie i parsknął śmiechem.
   - Co?
  - Kobieto ja Cię chyba będę zabierał wszędzie!
  - Nie licz na to! - uśmiechnełam się
  - To jakie plany na wieczór?
  - Miałyśmy wyjść z Anką na miasto, poszaleć trochę.. A co?
  - A nic.. Chciałem zapytać czy nie chciałabyś pójść na imprezę w moim towarzystwie, ale skoro masz plany to zapytam czy to ja mogę Tobie potowarzyszyć?
  - Oczywiście że możesz iść z Nami! Z resztą nawet nie miałam ślepej nadziei że Ania spędzi dzisiejszy wieczór bez Gotze, więc miło..
  - będzie z kimś wracać z imprezy w nocy? - przerwał mi.
  - Jeżeli tak Cię to gnębi to okej, powiadomię Cię kiedy będę miała zamiar wyjść..
  - Masz na myśli że dasz się zaprowadzić do hotelu i nie będziesz sama wracała?
  - Powiedzmy – usmiechnełam się. - O patrz! Gołąbeczki wracają!
  - Dziękuję za mile spędzony czas – powiedziałam wyciągając portfel.
  - Nawet o tym nie myśl – spojrzał na to co robię.
  - Poddaję się, nie mam siły się z Tobą kłócić – westchnełam i schowałam pieniądze. - To co, widzimy się wieczorem?
  - Zapukam po Ciebie za dwie godziny?
  - Okej
  - Ewelina!
  - Tak? - odwróciłam się.
  - Dzięki! To ja Ci powinienm podziękować za mile spędzony czas. - usłyszałam po czym ponownie posłałam mu uśmiech.. to było miłe.. a kiedy przypomniałam sobie że powiedział to piłkarz mojej ulubionej drużyny to aż w żołądku mi się poprzewracało. 

  - Idę się szykować, przed siódmą wychodzimy na imprezę! - powiedziałam, przechodząc koło Ani.
Weszłam do hotelu, wsiadając do windy usłyszałam że ktoś Mnie woła, postawiłam nogę w drzwiach i zobaczyłam że Adriano dobiega do windy.
  - Mówiłem że Cię znajdę w hotelu! Co robisz jutro?
  - Jutro nie mam planów.. - uśmiechnełam się.
  - To co powiesz na to żebym Ci pokazał trochę Dubaju?
  - Sama nie wiem..
  - Nie daj się błagać, pokaże Ci miasto!
  - Ok, ok, będę gotowa na 10?
  - W sam raz! Jesteśmy umówieni?
  - Tak, tak, jesteśmy, do jutra! - machnełam mu wychodząc z windy.
Wziełam dłuższy prysznic. Po czym wybrałam swoją kreacje na dziś, włosy zakręciłam i upiełam. Do pokoju wpadła Anka chwyciła i poleciała do łazienki, ja za to wziełam się za makijaż. Po 40 minutach była gotowa. Rychło w czas bo usłyszałam pukanie. Otworzyłam, a tam oczywiście stał blondyn. 
   - A gdzie Mario? - zapytałam zdziwiona
   - Szykuje się jeszcze.. jak to on. Przyszłem sprawdzić czy nie zapomniałaś, bo za 10 minut wychodzimy..
   - Ja jestem gotowa, czekałam na Anię
   - Idzcie, idzcie, jeszcze ubieram buty, zwinę Mario i zobaczymy się na dole – krzykneła Anka
   - Ok, chwyciłam swoją torebkę która pasowała mi do szpilek, i wyszliśmy. 

   - Ekhm – piłkarz udał kaszel, po czym zobaczyłam że wsytawia łokieć żebym go złapała go pod rękę.
   - Nie za dużo chcesz? - wśliznełam swoją dłoń, uśmiechając się.
   - Bardzo ładnie wyglądasz.. – usłyszałam
     Mario z Anią szybko do nas dołączyli i ruszyliśmy w miasto. Czas bardzo szybko leciał, bo bawiliśmy się nieziemsko, z jednego klubu do drugiego, przez tańce i świeże powietrze nie odczuwaliśmy ilości alkoholu, dużo śmiechu i przekomarzania się. Po drugiej stwierdziliśmy że to będzie nasza ostatnia "stacja". Parkiet był pusty, kiedy Mario zobaczył moje i Ani zdziwienie powiedział – Dopiero zabawa się zaczyna, nightlife nie umiera w Dubaju. Staneliśmy przy barze.
    - Mojito i wódkę z colą – zamówił blondyn
    - Zapamiętałeś?
    - Trudno nie zapamiętać skoro niczego innego nie pijesz.. ale ostatniego drink'a na koniec mogę Ci chyba postawić!
   - Myślę że to będzie stosowne – zaśmiałam się. Przez cały wieczór (ku mojemu zdziwieniu) uszanował to że uparłam się że sama za siebie będę płacić.
   - Pamiętasz naszą rozowę? - zapytał, spoglądając na naszych przyjaciół świetnie się bawiących.
   - Tą kiedy Ci powiedziałam że szybciej Mario wpadnie niż Ania?
   - Tak, tak, właśnie tą.. wiesz, chyba miałaś racje, to znaczy zauważyłem że Mario zaczął zlewać Ann, że nie odbiera telefonów od niej, ma wymówki a jego sms-y są krótkie i oschłe.
   - Minie mu, po wakacjach mu przejdzie..
   - Oby, bo nigdy tak się nie zachowywał.. mógł spotkać jakąś laskę i się z nią bawić ale wobec Ann zawsze udawał w takich momentach a nie ją zlewał..
   - Pewnie tak będzie.. to są wakacje, a znajomości po wakacjach się urywają, przygody się kończą, człowiek wraca do normalnego życia, ogaryna się i zostają tylko wspomienia..
  - Nie chciałbym żeby po tych zostały tylko wspomnienia.. - spojrzałam na niego bo nie zrozumiałam co ma na myśli, Reus już miał kontynuować ale Dj ściszył muzykę i zaczął typową formułkę zachęcającą do zabawy, Marco wziął Mnie za rękę i pociągnął na parkiet, po czym wziął moje obydwie dłonie do swoich i wykonał ruch. W głośnikach – to jedna z moich ulubionych piosenek, wybrałeś dobry moment – powiedziałam w tańcu.
     Bawiliśmy się tak do 4 nad ranem, po czym stwierdziłam że czas się zebrać, przynajmniej czas na Mnie bo przecież o 10 muszę jakoś wyglądać. Ania z Mario postanowili jeszcze zostać, mówiłam Marco że też ma z nimi się bawić ale ten się uparł żeby mnie odprowadzić.
    - Jest już prawie jasno jak w dzień i na co Ci to
    - Co masz na myśli na co mi to?! - zaśmiał się
    - Mogłeś jeszcze zostać i się pobawić
    - Szczerze to mam już dosyć, zresztą co ja mam tam robić jak Ciebie nie będzie?!
    - Wiesz, myślę że byś się nie nudził.. raczej na brak towarzystwa byś nie narzekał
    - Ee tam, do kitu z takim towarzystwem.. - szturchnął Mnie – To o której obudzić Cię na śniadanie?
    - Nie budz..
    - Żebyś przespała cały dzień?!
    - Niee, po 10 nie będzie Mnie w hotelu.
    - A gdzie uciekasz?
    - Zobaczyć Dubaj
    - Hm?
    - Adriano zaoferował że pokaże mi parę ciekawych miejsc.. - zapanowała cisza – Odpoczniesz sobie od mojego towarzystwa – szturchnełam go żartobliwie i uśmiechnełam się.
    - Ja się nim jeszcze nie zmęczyłem, wręcz przeciwnie – wytknął mi język.
       Doszliśmy do hotelu. - Do drzwi nie musisz Mnie odprowadzać – powiedziałam stając przy jego drzwiach.
    - Tak, tak wiem, duże dziewczynki sobie radzą same, ale poczekam i popatrzę tylko czy na pewno nie pomylisz swoich drzwi z drzwiami Romeo – zmrużył oczy, jego komentarz był żartobliwy ale wyczułam nutkę złośliwości.
    - Idz spać bo pieprzysz głupoty! - wytknełam mu język. Odwróciłam się i jak na złość jak to ja, omal nie potknełam się na dywanie..

---------------
Tak jak mówiłam dodaję dzisiaj kolejny! Mam nadzieje że się podoba :))
Wiem.. jestem wredna i okropna, ale taki miałam pomysł, nic od razu, Ewelina to nie Ania ;> więc ostrzegam że na rozwinięcie się relacji Eweliny z Marco trochę sobie poczekacie :P
Jeżeli czytasz to komentuj! Czekam na opinie! :))
Ściskam Was mocno! :* POZDRAWIAM! :*
HejaBVB! C.

Tuesday, January 28, 2014

Rozdział 15 - Ja po prostu nie chcę żebyś czuł się jakkolwiek zobowiązany wobec Mnie..

     - To jak? Leżaki i wypoczynek czy macie inne plany? - zapytał Mario patrząc to raz na Anie, to raz na Mnie. Ania też spojrzała na mnie, błagalnym wzrokiem. - W sumie to nie mamy żadnych planów – powiedziałam po polsku i uśmiechnełam się.
    - TAK! PLAŻA! - Ania prawie wrzasneła, ciesząc się jak dziecko. Na początku chciałam jej powiedzieć że idziemy tyko na plażę ale po chwili doszło do Mnie że tu bardziej chodzi o kolejne chwile spędzone z Mario. Przynajmniej tym razem czekała na moje zdanie a nie buchneła z odpowiedzią bez jakiejkolwiek konsultacji.
     Ani Marco ani Mario, nie pozwolili Nam zapłacić za nasze śniadanie, co było z jednej strony miłe, ale z drugiej przecież potrafię zapłacić sama za siebie!
   - Nie martw się, nie zbankrutuję przez tego drink'a i to śniadanie – zażartował Reus widząc moją minę.
   - A idz Ty, bo nie mam słów na Was!
   - Dobra to lecimy się przebrać! - powiedziała Ania, ciągnąc mnie. - za 20 minut będziemy z powrotem – dodała. Szybko się uwinełyśmy, ubrałam nowy strój, w torbę zapakowałam sukienkę, krem, ręcznik i spotkałyśmy znudzonych chłopaków. Nie mineło pół godziny a Anki i Mario nie było, tylko tym razem wybyli do basenu, do którego parę minut wcześniej wskoczył Reus, żeby nacieszyć się ochłodzeniem. Miałam przynajmniej spokój, ciepełko, słoneczko i zero paplaniny Anki ani rozmów w tym diabelskim języku. Ale aż tak zle nie jest, przez wyjazdy i Borussie, ponieważ zdarza się że mecze pokazywane są tylko na niemieckich kanałach, nawet polubiłam ten język.. Kto by pomyślał, nie sądziłam że kiedykolwiek to powiem..
   - Masz zamiar tak leżeć cały dzień? - zanim usłyszałam jego głos poczułam zimne krople wody na sobie.
   - Jak przestaniesz mi zasłaniać słońce to owszem – odpowiedziałam.
   - Wstawaj! Nie będziesz tutaj sama siedziała! Może nasze wygłupy w basenie są dziecinne, ale warto się dołączyć! - stanowczo namawiał mnie Marco. - po czym dodał z ironią – Ance się podobają!
   - Mario też się dobrze bawi! Po za tym odpuść sobie! Przynajmniej miałam spokój i ciepełko! Mnie tu dobrze! - lekkie poirytowanie jego komentarzem zamieniło się w uśmiech kiedy dokańczałam moje zdanie.
   - Mam Cię prosić?
   - Marco, daj sobie spokój. Mnie tu dobrze, idz się z nimi bawić i nie przejmuj się Mną. Z samotnością się dobrze znamy i nawet lubimy. - otowrzyłam oczy i pokiwałam głową żeby go upewnić że jestem pewna tego co mówię. - Przestań zasłaniać mi słonce i odsuń się bo kapiesz zimną wodą – dodałam po czym wytknełam mu język.
   - Uparty egzemplarz – zmrużył oczy. Kiedy westchnełam wziął krok do tyłu. - To może kompromis? - dodał
   - Uparty egzemplarz nie ma pojęcia co to znaczy – wywróciłam oczami po czym zaczeliśmy się śmiać. - To na czym miałby ten kompromis polegać? – oparałam łokieć na siedzeniu od leżaka.
   - No posiedzę z Tobą tutaj z pół godzinki a potem Ty potowarzysz mi w basenie! - wyszczerzył się.
   - Ohohohoho, zapomniałeś o czymś!
   - Hm?
   - Ja nie prosiłam żebyś Ty mi dotrzymywał towarzystwa na leżakach! - wyszczerzyłam się w jego stronę. - Zróbmy tak, rób co chcesz, nie musisz tutaj siedzieć, a ja za pół godziny dołącze do Was, pasuje? - Miałam nadzieje że zakończyłam negocjacje. Uwielbiałam baseny, morze, jeziora czy nawet zwykłą wanne, normalnie byłabym pierwsza żeby siedzieć w wodzie ale dzisiaj po prostu nie miałam ochoty, im starsza jestem tym bardziej lubię się wygrzewać na słońcu i wypoczywać. Z drugiej strony nie mogę leżeć i się nie ruszać przez całe popołudnie, bo to też nie zdrowe.
   - Ok, trzymam Cię za słowo! - Blondyn nareszcie przestał zasłaniać mi słońce. Po czym połozył się na leżaku obok.
   - Mówiłam że możesz zrobić co chcesz, że dołączę – mruknełam głośno.
   - No i robię! a chcę się położyć tutaj. Aż tak przeszkadzam? - uszczypnął Mnie w rękę.
   - Nie Marco, nie przeszkadzasz! - usiadłam. - Ja po prostu nie chcę żebyś czuł się jakkolwiek zobowiązany wobec Mnie ponieważ Twój przyjaciel zajmuję się moją przyjaciółką. To że Anka się zabawia i zostaję sama, nie oznacza że musisz się czuć w obowiązku dotrzymywania mi towarzystwa. - Nie chciałam żeby Marco rezygnował ze swoich planów przeze Mnie, przez gierki Ani, to by było nie fair, miałam takie odczucie że zachowuje się tak jak zachowuje przez zachowanie Mario.
   - Pieprzysz głupoty! - zaśmiał się niemiec. - Gdybym nie chciał to bym tu nie siedział. Nie oferował Ci noclegu z poczucia obowiązku z powodu przyjaciela-idioty. Gdybym nie chciał to nie jadł bym z Tobą śniadania dzisiaj, ani nie zaoferował Ci zjedzenia obiadu ze Mną? - skończył pytaniem, spojrzałam na niego.
   - To jak? Co prawda tostów już nie wykombinuję ale może spodoba Ci się coś w menu? - uśmiechnął się. Zmieszałam się. Po pierwsze, wygląda na to że zle oceniłam sytuacje, może naprawdę nie zachowuje się tak ze współczucia, a po drugie w głowie słyszę – ”Piłkarz Twojej ukochanej drużyny właśnie zaprasza Cię na obiad, uwierzysz w to?” ”Serio?!” ”To się dzieje naprawdę” ”Halooo, Ewelina, odpowiedz coś”
   - Myślę że znajdzie się coś wartego spróbowania. Będzie mi miło zjeść obiad z Tobą. - odpowiedziałam po dłuższej chwili, po przeprowadzeniu monologu w głowie.
   - Spodziewałem się walki ale fajnie że obyło się bez negocjacji – ponownie uśmiechnął się do Mnie.
     Uśmiech miał naprawdę ładny, taki zawadniacki, do tego może nie idealne ale równe, śnieżno białe zęby. Jak pojawiał się u niego na twarzy dodawał mu chłopięcego uroku. Chwilę przeleżeliśmy po czym szturchnełam go. - To jak? Idziemy? - po czym wstałam i udałam się w stronę basenu. Tuż przy krawędzi kiedy chciałam się odwrócić czy Reus idzie czy nie, poczułam czyjeś ręcę na moich biodrach i lekkie pchnięcie, jakbym miała wpaść do basenu, ale jednak te ręcę asekurowały Mnie.
    - Uważaj – ułyszałam śmiech i odwróciłam się.
    - Hej Adriano! - uśmiechnełam się.
    - Co tam? Sama?
    - Nie, nie sama – usłyszałam i poczułam że Marco staje koło Mnie
    - Nie, Adriano, jestem z przyjaciółmi – próbowałam ocieplić zimną atmosfere.
    - A to co robisz po? - zapytał. Głupio mi było, naprawdę, Adriano mi pomógł i zawsze był dla Mnie miły, ale musiałam mu odmówić
    - przepraszam ale mam już plany.. - spojrzałam na niego. - Ale może innym razem, umówimy się na kawę? - uśmiechnełam się.
   - Jak najbardziej, słuchaj znajdę Cię potem w hotelu i dogadamy się, okej? - odwzajemnił uśmiech.
   - Okej! - Po czym odwróciłam się do schodków żeby wejść do basenu. Zapanowała niezręczna cisza pomiędzy Mną a Marco.
   - Nie powinienem się odzywać. Przepraszam – przerwał ciszę. - Po prostu nie lubię tego gościa. Jest dziwny.
   - Ale przecież ja nic nie mówiłam Marco – skwitowałam to. Nie miałam ochoty na tłumaczenia czy pouczenia ani rozmowę na ten temat.. zresztą tak właściwie to na jaki niby temat?
    W basenie zachowywaliśmy się jak dzieci.. myślałam że ludzie wokół nas pozabijają, bo biegaliśmy chlapiąc się po całej części basenu. Po chwili jednak zapanowała chwila spokoju, razem z Anią zanurzyłyśmy się po szyję w wodzie i pośmiałyśmy się z chłopaków bo uprawiali wodne zapasy.
   - Żabciu.. - zaczeła Ania
   - taaaak? - już wiedziałam co się święci, żabcie, myszki, rybki i bóg wie co jeszcze zawsze wkraczają kiedy jest prośba lub kiedy coś przeskrobała.
   - Bo wiesz, z tym obiadem to chyba nas nie będzie.. to znaczy jeżeli nie miałabyś..
   - Okej, okej, nie dokańczaj zdania, zmywajcie się! - przyjaciółka mnie uścisneła – Ale nie za długo bo chcę się ogarnąć przed dzisiejszym dancingiem! - puściłam jej oczko. Po czym odprowadziłam ją wzrokiem, złapała za rękę Mario i poszli, rozejrzałam się ale gdzie jest.. W momencie kiedy już miałam się sama siebie pytać gdzie zniknął blondyn przeżyłam drugi zawał serca w Dubaju.
     Poczułam pociągnięcie za nogi, tak że znowu zanurzyłam się w wodzie po szyje, Marco się wynurzył i w ciągu paru sekund nasze twarze dzieliło kilka centymetrów..

-------------------
HEJ! I jest 15 rozdział! Mam nadzieję że nie rozczarowałam! Jutro postaram się dodać następny! :)
DZIĘKUJĘ ZA komentarze! To jest duża motywacja dla Mnie a zarazem wynagorodzenie! ;>
Ściskam regularnych czytelników mego bloga! :)) Zostawcie ślad po sobie! POZDRAWIAM! :*

P.S - Jak fajnie mija tydzień z myślą że w Piątek nasze pszczółki grają<3
HEJA BVB! C.

Sunday, January 26, 2014

Rozdział 14 - Twoje życzenie jest dla Mnie rozkazem

     Obudziłam się. Ktoś pukał do drzwi.. spojrzałam na wyświetlacz komórki, za dwadzieścia 12.. - Ania jeżeli to Ty i jeszcze nie ma 12 to zabiję i pójdę siedzieć – pomyślałam i zwlokłam się z łóżka. Otowrzyłam drzwi i zatkało Mnie – Marco?!
     - Dzieńdobry! - uśmiechnął się. 
     - Co Ty tu? Co chcesz? - szczerze mówiąc speszyłam się, wyglądałam blada jak trup i jakby ktoś mnie przeciągnął przez krzaki za włosy. Ja nie wyglądałam naturalnie czy normalnie, naprwdę było zle.. 
     - Tak, też się cieszę że Cię widzę.. Dosyć spania! Pomyślałem że ponieważ tyle razy mi wczoraj dziękowałaś to dasz się namówić na wspólne śniadanie. - wyszczerzył się. Próbowałam dyskretnie zrobić coś z włosami. Naprawdę zdziwiłam się że Reus nie wziął nóg za pas i nie uciekł po tak traumatycznym widoku.
    - Wcale Ci TYLE razy nie dziękowałam tylko ze dwa.. - odgryzłam mu się.
    - To tak czy nie? Bo masz 20 minut na ogarnięcie. Głodny jestem! - usiadł na fotelu.
    - Ale Ty tak będziesz tutaj?
    - Tak, będę tu siedział i czekał. Żebyś przypadkiem nie wróciła do łóżka i nie olała mojej propozycji.
    - Anka Cię przysłała?! - zapytałam spokojnie, ale z poirytowaniem.
    - Nie, Ania boji się wejść do hotelu. Z resztą Mario też – zaśmiał się piłkarz. - ale owszem będą siedzieć przy tym samym stoliku co my – dodał
     Pozbierałam wszystkie swoje rzeczy. Dobrze sprawdziłam czy wszystko mam zanim się wpakowałam pod prysznic żeby nie było wpadki. Ubrałam zwiewną i lekką sukienkę do tego zwykłe czarne baletki, zrobiłam lekki makijaż i zostawiłam rozpuszczone, falowane włosy.
    - Gotowa – wyszłam z łazienki.
    - Chodz! Tylko nie pozabijaj wszystkich!
    - Spokojnie.. jak rano zdążyłeś zauważyć wybuchłam i wszystko ze Mnie wyszło więc teraz jest luz.
    - Może nie dało się zauważyć, ale usłyszeć.. - zaśmiał się piłkarz. Zakluczyłam drzwi i udaliśmy się do windy.
   - Tak w ogóle to przepraszam za rano, doprowadziła Mnie do pasji i nie do końca zdawałam sobie sprawę że krzyczę tak głośno..
   - I tak nie spaliśmy.. Prowadziliśmy zaciętą rozmowę która pewnie by się zakończyła tak jak wasza gdyby nie Ty. – uśmiechnął się.
   - Rozmawiałeś z nim na temat tego czegoś między nimi? Zrozumiał coś?
   - Powiedzmy.. i właśnie, powiedz Ty mi jak określić ich relacje..
     Resztę drogi spędziliśmy w ciszy. Dopiero kiedy przechodziliśmy koło recepcji powiedziałam do Marco przyciszonym głosem – Widzisz, teraz nie tylko jestem tą która nie potrafi przedostać się przez drzwi obrotowe ale też tą która ma napady. - zaśmiałam się, a Reus razem ze Mną.
     Widziałam jak ludzie mierzą Nas wzrokiem, nie wiedziałam tylko czy to przez moją wtopę czy dlatego że Marco Reus przechodził przez hol hotelu. Stawiałabym raczej na to drugie.
     Wyszliśmy na taras hotelowej restauracji. Marco pokazał mi stolik, przy nim siedziała Ania z Mario, byli zajęci sobą. Marco złapał Mnie delikatnie za ramię – pamiętaj za morderstwo idzie się do więzienia, nie są warci tych 25 lat. Po czym po podejściu do stolika blondyn odsunął mi krzesło, usiadłam a on koło Mnie. Przy stole zapanowała cisza. Ania patrzyła w podłoge, Mario szukał czegoś w otoczeniu, a Marco zajął się menu.
    - To na co masz ochotę? - spojrzał na Mnie.
    - Szczerze? To na tosty – zaśmiałam się. Nic nie odpowiedział, sporzał tylko na Mnie i się uśmiechnął. Po czym głośno udał kaszel patrząc na Mario, który z każdą sekundą robił się coraz bardziej czerwony.
   - eem, yym, wiesz, przepraszam Cię za to – powiedział kiedy podniósł głowę. Przyznam że przeprosiny to ostatnia rzecz jakiej się spodziewałam.
   - Ok, spoko, było mineło. Nic takiego się nie stało.. - odpowiedziałam. Kątem oka zauważyłam że Marco już nie wywiera presji na swoim przyjacielu tylko ponownie jest zajęty menu.
   - Nie, Ewelina.. naprawdę przepraszam za swoją bezmyślność – powtórzył patrząc na Mnie.
   - Słyszałam Mario, przyjełam do wiadomości i tak jak mówiłam było mineło, nic się nie stało – uśmiechnełam się do niego. Doceniłam to że przeprosił i że zrobił to chociaż w jakimś procencie szczerze. Z drugiej strony zrozumiałam też o czym Mario z Marco tak zacięcie rozmawiali.. i dlaczego Marco wymigał się ”powiedzmy”.
   - Myślałam że wytłumaczyłam Tobie wczoraj że sobie poradzę bo jestem duża – mruknełam do blondyna siedzącego koło Mnie.
   - A ja wczoraj wyraziłem swoje niezadowolenie z bezmyślności mojego przyjaciela. Ewelina przez jego wybryki leżałaś przed hotelem nad ranem i wracałaś sama z imprezy. - odpowiedział takim samym tonem co ja. Po czym zawołał kelnera i zamówił sniadanie a właściwie o tej porze to już ”lunch” kiedy ja patrzałam na Anię czekając na jakąkolwiek reakcje z jej strony. W końcu podniosła głowę widziałam jak wzieła wdech po czym spojrzała na Mnie.
    - Ewelina.. nawaliłam. - powiedziała po polsku.
    - Co Ty nie powiesz.. -  patrzyłam na nią
    - Nawet nie wiem co mam powiedzieć.. bo tak wyszło, po prostu myślałam..
    - Nie Aniu! Ty nic nie myślałaś! Od roku to samo! Od roku zamiast używać mózgu to używasz swojego cwaniactwa i wdzięku!
    - Ja po prostu pomyślałam że blond przystojniak Cię zajął.. że się Tobą zaopiekuje, że wrócisz z nim..
    - Że wrócę z nim do niego! Anka! Nie wszyscy się tak szybko sprzedają jak Ty! - wiem że pojechałam po bandzie, nie przebierałam w słowach, ale jako przyszła pani (po części) psycholog, wiedziałam że Ania należy do typu człowieka którym należy porządnie wstrząsnąć.
   - Ewelina, wiem, nie jesteśmy takie same, kolejny raz nawaliłam jako przyjaciółka, najmocniej Cię przepraszam.. – widziałam jak powoli napływają jej łzy do oczu, to był znak że nie olewa Mnie z przeprosinami tylko że naprawdę zrozumiała jak się zachowała.
   - Dobrze że chociaż to wiesz i masz racje – kolejny! Tu chodzi o to że postawiłaś Mnie przed faktem, a nie powiedziałaś jakie masz plany wcześniej i o to że zostawiłaś na jakiejś łódce.. Ja Ci nie zabraniam, zniosę nawet tydzień koczowania poza hotelem, ale zacznij traktować Mnie poważnie, powiadamiaj Mnie o swoich planach! - Miałam ciągnąć dalej, ale w tym momencie brunet nam przerwał
   - Czy ja dobrze słyszę?! Gadacie po polsku?! - oniemiałam.
   - Myślałam że Ania Wam powiedziała? - odpowiedziałam po Niemiecku.
   - Byliśmy przekonani że jesteście z Anglii, bo wspominała tylko że mieszkacie w Londynie.. - wtrącił Reus. W tym momencie kelner wniósł ”śniadanie”.. a na moim talerzu widniały tosty!
   - Gadaj jak żeś to zdobył?! - wyszczerzyłam się w stronę Marco, wcześniej mówiąc o tostach myślałam że nie mam szans na tak banalne danie, w menu były same wykwintne potrawy.
   - Twoje życzenie jest dla Mnie rozkazem - zaśmiał się Marco.

--------
Jak Wam minął weekend?! :D
Macie czternastkę! :)) Trochę dłuższy rozdział i mam nadzieję że się podoba! :))
Wiem że w ostatnich paru jest spokojnie, ale zabieram się za pisanie i postaram się aby było więcej akcji! :))
Czytasz = Zostaw swoją opinie! ;> Trzymajcie się! Pozdrawiam! :*

Wczoraj długo wyczekiwany pierwszy mecz rundy wiosennej! Nasze pszczółki zremisowały 2:2.. Osobiście uważam że nie grali na swoim poziomie.. miejmy nadzieję że to przemęczenie i że teraz to tylko będzie lepiej! Ale nie było aż tak zle.. i przynajmniej zaczeły się mecze, tak bardzo się za nimi stęskniłam! + była piękna bramka Nuriego! :))
TRZYMAJMY TEŻ KCIUKI ZA SZYBKI POWRÓT KUBY! Niestety potwierdziły się najgorsze prognozy! :(( BŁASZCZU JESTEŚMY Z TOBĄ!
HEJA BVB! C.

Thursday, January 23, 2014

Rozdział 13 - Mogłeś zrobić to bardziej subtelnie!

   - Tak? - odwrócił się.
   - Ale dziękuję! - uśmiechnełam się - Naprawdę dziękuję za troskę..
   Nic nie odpowiedział. Odwrócił się i poszedł. Sprawdziłam komórkę była 3:30. - No nic, jeszcze z dwie godzinki wytrzymam a potem zrobię zadymę. - pomyślałam do siebie. Najchętniej to bym zadzwoniła do Reni, pogadała z nią, opowiedziała wszystko, a potem wysłuchała jak psioczy na naszą wspólną przyjaciółkę, jak psioczy na Mnie, a potem jak broni Anki bo jednak gdyby nie niektóre okoliczności to nie zmieniłaby się.. Tak Renia poprawiłaby mi humor. Nie zapomniałabym wspomnieć o Marco, o tym jak się zachował. Położyłam się. Zamknełam oczy, ale byłam czujna gdy nagle poczułam jak ktoś rzuca coś na Mnie. Byłam bliska obudzenia wszystkich w hotelu! - KUUUR!
   - Ciicho, ciicho! - zaśmiał się.
   - Gdybyś nie był sławnym piłkarzem to już by było po Tobie! - burknełam.
   - O widzisz człowieku, przynosisz jej koc i coś do picia, a ona tak się odwdzięcza! - powiedział szczerząc się, podając mi butelkę coli.
   - Mogłeś zrobić to bardziej subtelnie! - spojrzałam na niego z uśmiechem na twarzy, ale marszcząc brwi. - Dzięki Marco.. - dodałam
   - To już słyszałem, słuchaj, ja nie mam zamiaru tutaj spędzić reszty swojej ”nocy” więc idę, jak Ci się odwidzi to wiesz gdzie mój pokój się znajduje z wolnym i wygodnym łóżkiem. - powiedział, uśmiechnął się i zniknął.
     Za ten zawał serca to myślałam że go zabiję, jednka pomyślałam że Borussia bez Reus'a to jednak nie będzie ta sama drużyna, ;> W sumie koca nie potrzebowałam bo naprawdę ciepło było, ale to miłe z jego strony. Dwie godziny upłyneły zadziwiająco szybko. Spojrzałam na komórkę, była 5:40. - Czas skończyć tą sielankę gołąbeczki. - mruknełam pod nosem, i zebrałam się.
     Weszłam do hotelu, wjechałam na górę, przechodząc koło pokoju piłkarzy, zastanawiałam się czy nie zapukać i nie oddać od razu koca, ale stwierdziłam że nie będę go budzić. Zapukałam do moich drzwi, raz.. drugi.. trzeci, - Nareszcie! - powiedziałam, gdy Ania otworzyła drzwi.
   - Nic do Mnie nie mów, po protu nie odzywaj się bo rozszarpię Cię na strzępy! 
   - Ewe.. ale Mario śpi.
     Ja już się nie odezwałam tylko pozbierałam jego ciuchy, i rzuciłam w niego. - Dobra królewiczu, zabieraj się stąd, ja chcę się wyspać w MOIM pokoju! Mina zaspanego Mario, bezcenna, ale grzecznie wziął ciuchy, podszedł do Ani cmoknął ją i wyszedł. Weszłam pod szybki prysznic, po czym bez słowa walnełam się do łóżka i może by mi już przeszło gdyby nie zaczeła.. 
   - Myślałam że śpisz u Marco.. Nic nie było? W tym momencie nie wyrobiłam. Wszystko we Mnie puściło..
   - Ubieraj się!
   - Co? Ale jest dopiero 6:20!
   - Ubieraj się kurwa! Nie będę powtarzać! Kostium, ciuchy, bierz torbę, wpakuj potrzebne rzeczy! Blondynka zrobiła to co kazałam, posłusznie. Po 25 minutach była gotowa.
   - A teraz wypierdalaj! Nie obchodzi Mnie ani gdzie ani co będziesz robiła, ja chcę się wyspać! Nie mam zamiaru rozmawiać z osobą która powinna być moją przyjaciółką, a wystawia Mnie do wiatru, dla kogo?! Dla jakiegoś chłopaka?! Zabieraj się stąd i nie wracaj przed 12!
  - Przecież nie zostawiłam.. Byłaś z Marco.. przecież to piłkarz Twojej ulubionej drużyny.Liwcia..
    Otworzyłam drzwi, przy czym zobaczyłam jak i Marco i Mario oraz sąsiedzi z pokoju obok stoją na korytarzu, nie zamierzałam krzyczeć tak głośno.. ale tak jakoś wyszło, nawet nie zdawałam sobie z tego sprawy. Anka wyszła, tym razem miałam naprawdę dość, i nie żal mi było. Była prawie siódma rano, ludzie normalnie chodzili już po ulicach, więc Anka jakoś przeżyje. Wróciłam do łóżka, i zasnełam.

-----------
Jest i 13nastka.. rozdział taki sobie i do tego krótki.. mam nadzieję że aż tak bardzo nie rozczarowałam..
Co do początku to wiem jestem złaaaa :D Ale tak to zaplanowałam wcześniej, przecież nie wszystko od razu! W następnych postaram się wpakować trochę więcej akcjii.. ;>
Zachęcam do komentowania! Trzymajcie się! :) POZDRAWIAM!:*
Nasi szczypiorniści niestety przegrali! Ale dziękujmy im za ten turniej, za tę piękną walkę!
Agnieszka też odpadła w AusOpen ale półfinał to dorbry wynik.. Za to Kubot w finale debla! BRAWO!
+POZYTYWNA MYŚL NA DZIŚ - BORUSSIA GRA POJUTRZE<3
HejaBVB! C. 

Wednesday, January 22, 2014

Rozdział 12 - A Ty straciłaś rozum?!

    Musiałam mieć niezłą minę.. stałam jak wyryta. - Co ja teraz mam ze sobą zrobić?! - powiedziałam pod nosem.
    - Nie wiem co Ty masz ze sobą zrobić – usłyszałam – ale jedna z rzeczy które możesz to na przykład możesz mi dokończyć jak się znalazłaś w Dortmundzie i po co, bo przez Twojego adoratora nie skończyliśmy rozmowy – odwróciłam się, żeby zobaczyć Marco z naklejonym uśmiechem na twarzy.
   - A Ty nie byłeś przy barze?
   - A byłem – i pociągnął Mnie za rękę – byłem, zobaczyłem że blondi Cię opuściła, więc wróciłem po Ciebie, i a co do baru, to czego się napijesz?
   - Sama potrafię sobie zamówić drink'a ale dziękuję – uśmiechnełam się – a co do wyjazdów to naprawdę nic ciekawego..
   - Wyjazdów?
   - Jeszcze raz Mojito! poproszę – odróciłam się do kelnerki za barem, po czym z powrotem skierowałam się do piłkarza – Tak, tak, w Dortmundzie staram się bywać często.
   - Wódkę z colą i lodem, a i od tej Pani proszę nie brać pieniędzy – uśmiechnął się po czy spojrzał na Mnie – a z jakiego powodu często?
   - Musiałeś?! Naprawdę nie jestem typem kobiety która uwielbia stereotypy, wręcz przeciwnie w 21 wieku, kobieta nie powinna być zależna od męzczyzny i może sama sobie kupić drink'a – powiedziałam po czym zobaczyłam minę Reus'a który wyglądał jak burak na twarzy.
   - Ok, ok, cieszę się że moje poglądy Cię tak bawią - też zaczełam się śmiać bo jego mina była naprawdę zabawna.
   - To nie poglądy Mnie tak bawią wojowniczką praw kobiecych, ale to że stawiam Ci drink'a nie oznacza że jesteś ode Mnie zależna ani nie będziesz miała jakiegokolwiek długu wobec Mnie. A teraz odpowiedz co Cię sprowadza akurat do Dortmundu tak często!
  - Borussia. Borussia Dortmund Mnie sprowadza. - odpowiedziałam
  - Chcesz mi powiedzieć że przyjeżdżasz tylko dla Borussi?
  - Tak! - uśmiechnełam się. - To znaczy wtedy kiedy mam czas i finanse mi na to pozwalają, przyjeżdżam na weekend obejrzeć mecz, trochę Wam pokibicować!
    Piłkarz miał coś odpowiedzieć ale znowu nam przerwano, a dokładnie przerwała.. wysoka brunetka w obcisłej fioletowej sukience. W ciągu paru minut, z jednej brunetki zrobiły się trzy brunetki i dwie blondynki. Nie powiem naprawdę ładne kobiety, ale to ich całe gadanie działało na mój odruch wymiotny, wypiłam do końca mojego drink'a i wziełam dupę w trok, bo przecież nie będę stała tam jak idiotka.
   Ania niezle mnie urządziła, dobrze że mam pamięć w miarę co do dróg i miejsc bo inaczej nie wiem jakbym doszła do hotelu, niby nie tak daleko, właściwie wcale nie daleko, ale jak jest się gdzieś po raz pierwszy to łatwo się zgubić. Tak szczerze to nie wiedziałam gdzie się podziać, do pokoju nie miałam wejścia.. a była dopiero 2 w nocy. Jedna z zalet takich miejsc jak Dubaj, to temperatura w nocy, stwierdziłam że posiedzę na jednym z leżaków do 5 i wtedy albo znajdą sobie inne miejsce albo koniec, na dzisiaj im starczy.
    Położyłam się i zaczełam rozmyślać, jak na pierwszą noc wakacji w miejscu którego osobiście nie wybrałabym.. gdybym oczywiście miała wybór i niechętne wyjście na ”party” było naprawdę miło. Gdyby tylko nie ten plan Ani.. to skakałabym ze szczęścia że Mario Gotze zabrał Mnie na imprezę na jachcie i że tańczyłam z samym Marco Reus'em. Dalej nie rozpracowałam jak Ania to robi, pstryk i ten jak zaczarowany za nią chodzi.. z drugiej strony cała ta sytuacja pomijając jeden fakt, nawet wychodzi jej na lepsze, bo dawno nie widziałam jej tak naturalnej, takiej prawdziwej, tak jak wtedy kiedy z nim tańczyła, czy się ze Mną wygupiała.. Piękna gwieździsta noc, mogłabym leżeć tutaj nawet i do siódmej ale cenię miekkie łóżka, lubię świeżą pościel i spokój.
   - O, tutaj jesteś! - usłyszałam głos który wyrwał Mnie z zamyśleń.
   - Hę? - podniosłam głowę, - A to Ty... szybko się uwinąłeś- i położyłam ją z powrotem na leżak, a on usiadł na ten obok.
   - Z czym?
   - Z grupką wielbicielek – wytknełam przyjaznie język.
   - Bardzo śmieszne.. A Gdzie ta dwójka? Zostawili Cię? - po tym pytaniu, spojrzałam na niego jak na idiotę.
   - Co? - zapytał zdziwiony
   - To Mario Ci nic nie powiedział?
   - A co miał mi powiedzieć?
   - Marco, oni wyszli około dwunastej.. Myślisz że siedzę tutaj o 3 nad ranem przez własny kaprys?
   - Ale że? - westchnął
   - Mam Ci tłumaczyć co się dzieje kiedy dwoje ludzie którzy czują do siebie chemię, wypiją parę drinków na imprezie, biorą klucze do drzwi i zmywają się wcześnie z imprezy? Naprawdę nie zauważyłeś?
  - Nie, myślałem że bawili się na parkiecie. - odpowiedział. Słuchaj, jest problem.. - powiedział wolno, lekko podenerwowany a zarazem zawiedziony.
  - Zdaję sobie z tego sprawę.. - usiadłam teraz prosto, żeby normalnie pogadać
  - Nie, nie o to chodzi.. bo Mario ma dziewczynę... nie przyleciała bo ma sprawy zawodowe w Niemczech.
  - Przecież wiem! To miałam na myśli!
  - Czyli jednak interesujesz się piłkarzami? - zapytał, odwdzięczając wytknięcie języka.
  - Nie! Interesuję się klubem, ale trudno nie wiedzieć o życiu prywatnym niektórych piłkarzy skoro jeszcze trudniej przegapić okładki magazynów z śwmieżynkami o gwiazdach, przeglądając tony gazet codziennie.
   - Musisz z nią pogadać.. żeby wiesz, potem nie było kaszany, jeszcze się dziewczyna zakocha czy coś.. – powiedział. Wyczułam troskę w jego głosie, a zarazem rozumiałam go bo miał ten ton głosu typu ”znowu” , ”dobrze znam swojego przyjaciela” ,”to nie pierwszy raz ”.
   - Żartujesz? - parsknełam. - Bardziej martwiłabym się o Mario! Dla niej to tylko gierka. Dobrze się bawi, okręci go sobie wokół palca i jeszcze będzie na odwrót że on zacznie sobie coś wyobrażać.
  - Ale..
  - Uwierz mi, widziałam już to ”parę” razy.. znam ją dobrze, byłam świadkiem nie jednego przedstawienia z jej strony.
  - CZEKAJ! Ale skoro oni wyszli wcześnie to jak Ty tu się znalazłaś?! - Klubowa jedynstka wstała.
  - Normalnie, na nogach, tą samą drogą co w stronę jachtu.. wiesz to by było logiczne, skoro doszłam jedną drogą na imprezę to wracam tą samą do hotelu.. - spojrzałam na niego. Był wkurzony.
  - Sama?!
  - Tak, sama. Co w tym dziwnego?! - odpowiedziałam
  - Zabiję ich! I na domiar wszystkiego nie masz teraz dostępu do pokoju! A Ty straciłaś rozum? - powiedział zbulwersowany
  - Nie, rozum dalej na miejscu, jestem już dużą dziewczynką, a duże dziewczynki sobie radzą. - miłe to było, to znaczy martwił się bardziej od mojej przyjaciółki ale z drugiej strony śmiać mi się chciało więc zrobiłam minę żeby nie pogarszać swojej sytuacji, nieopanowanym wybuchem śmiechu..
  - Duże dziewczynki nie powinny się szlajać same po imprezie po Dubaju w Piątkowy wieczór! Czemu mi nie powiedziałaś że wychodzisz?!
  - Wyluzuj.. Po pierwsze nic mi się nie stało, po drugie wyolbrzymiasz sprawę, bo to jakiś dwunasto minutowy spacer, po trzecie byłeś ”zajęty”, a po czwarte nie poszliśmy na imprezę razem i nie jesteś moim ochroniarzem! Z resztą nie jestem obowiązkiem do pilnowania, nie jestem i nie byłam. No i końcu Ty też przyjechałeś na wakacje! Więc skończ..
  - Mogłaś powiedzieć.. - Marco usiadł ponownie.
  - I co? Miałam podejść i walnąć tekst typu - ”Sorry że przeszkadzam, ale moja przyjaciółka wróciła do hotelu z Twoim przyjacielem żeby się bzykać, ja już mam dosyć więc zaprowadz Mnie z powrotem do hotelu, a potem rób co chcesz” no posłuchaj jak to brzmi.. To że moja przyjaciółka jest nieodpowiedzialna nie oznacza że ja nie potrafię o siebie zadbać i nie oznacza też to że może zrzucać obowiązki przyjaciółki na kompletnie obcą mi osobę. - spojrzałam na niego. Po czym z powrotem spojrzałam na podświetlony basen. Jak sama zrozumiałam co powiedziałam, chciało mi się płakać. Znowu doszło do mnie jak bardzo zmieniła się moja przyjaciółka.. ale pomyślałam też że może nasza ludzkość nie jest kompletnie ”zgnita”, w końcu o moje bezpieczeństwo zmartwił się obcy mi człowiek.
  - Słuchaj to może.. - zaczał. - Nie. - przerwałam mu.
  - Ale Mario nie spał jeszcze w tym łóżku i skoro oni zajmują Wasz pokój to..
  - Nie, naprawdę, ile energii mogą mieć, wyrzucę twojego kumpla za jakieś dwie godziny z pokoju i będę miała dostęp do swojego. Po za tym noc jest ładna, ciepło jest i mam piękny widok.
  - Jeżeli martwisz się o Mnie, to nie martw się, nie mam zamiarów wobec Ciebie..
  - Niee - zaśmiałam się. - Nawet mi to na myśl nie przyszło!
  - Dobra! Ja Cię zmuszać nie będę, Twoja decyzja – i blondym wstał, udając się w stronę drzwi hotelowych.
  - Marco! - krzyknełam..

-------------
I jest kolejny! :) Mam nadzieję że nie zanudziłam!
PISZCIE w komentarzach swoje opinie! ;> Namawiam też do zostawiania linków do swoich blogów! :)
POZDRAWIAM! Trzymajcie się :*

CHŁOPAKI SIĘ SPISALI I WYGRALI OSTATNI MECZ SPARINGOWY 6:1! BRAWO!<3
W Sobotę Bundesliga! Nareszcie!
Nasi szczypiorniści nie gorsi bo skopali wczoraj Szwedom tyłki! :D Wyszomirski bohater! :) BIAŁO CZERWONE TO BARWY NIEZWYCIĘŻONE! Trzymajmy za nich dzisiaj kciuki!
Polscy kibice = Najlepsi kibice!
No i na koniec w Australian Open też się dzieje bo Isia dała popalić Azarence! BRAWO! :) A Kubot w półfinale debla! :) Trzymajmy za nich kciuki!
HEJA BVB! C.

Tuesday, January 21, 2014

Rozdział 11 - Do roboty ogierze!

                    (OCZAMI OBSERWATORA KONTYNUACJA)

   - Że niby jak? - zapytała klubowa 11
   - Właśnie?! - dołączyła Ania
   - No bo tak, Ty chcesz się pozbyć wysokiego bruneta! A Ty tępych kretynek! Mam racje?! MAM! Więc Ty idziesz odklepać Eweline, masz partnerke i masz spokój i tym samym Romeo traci role w spektaklu. - skończył Mario, był zadowolony z siebie. Przyciągnął do siebie Anie, która dalej nie mogła zrozumieć dlaczego sama na to nie wpadła. - Tak, wiem, jestem genialny i tak dalej.. – szepnął jej do ucha, na co blondynka uśmiechneła się i obdarowała go buziakiem w policzek.
   - Na co jeszcze czekasz? - Mario spojrzał na Marco.
   - Bo w przeciwieństwie do Was, zauważyłem że dziewczyna się dobrze bawi! I co mam jej teraz przerwać tą zabawę żebym to ja miał spokój i Wy byli zadowoleni? Z resztą jej nastawienie do Nas raczej mówi wszystko za siebie!
  - Nikt nie mówił że masz przerywać jej zabawę, sam zapewnij jej rozrywke! - stanowczo odpowiedziała Ania.
  - No właśnie, będziesz się babskimi humorami przejmował.. do roboty ogierze! - zaśmiał się brunet. Po czym pociągnął swoją towarzyszkę za sobą na parkiet.
    Marco stał jak wyryty, nie za bardzo wiedział jak ma się zachować. Chciał po prostu żeby te dziewczyny się odczepiły, a on mógł usiąść przy barze żeby zamówić kolejnego drinka. Spojrzał jeszcze raz na Mario, który zapewnił go wzrokiem że jeżeli się nie ruszy to sam zaraz go zaciągnie na parkiet albo zostawi na pożarcie grupce ”spragnionych miłości” albo w rzeczywistości spragnionych kasy..
  - Raz się żyję, zginę tak czy inaczej bo jak ona Mnie nie ukatrupi, to będzie to Mario, a w najgorszym koszmarze one.. - pomyślał do siebie. Piosenka w tle się zmieniła.
    Blondyn wziął ostatniego łyka drinka i podszedł do tańczących Eweliny i Adriano. - Odbijam!


                      (POWRÓT DO NARRACJI GŁÓWNEJ BOHATERKI)

   - Odbijam! - usłyszałam, po czym poczułam czyjeś ręce na swoich biodrach. Ten ruch był stanowczy a zarazem delikatny. Nie były to ręcę ani ramiona Adriano, otworzyłam oczy i ujrzałam Marco. Moim pierwszym odruchem było lekkie odsunięcie się w tańcu, ale zauważył co robię ponieważ zakręcił Mną po czym obrócił i powiedział do ucha – nie bój się, nie gryzę!
   - Czego miałabym się bać?! - odpowiedziałam, udając że nie wiem o co mu chodzi. Adriano gdzieś zniknął, nie zdążyłam zobaczyć jego wyrazu twarzy po tym jak piłkarz się zachował, nie miałam pojęcia czy się obraził za tą sytuacje. Z drugiej strony jakbym chciała tak bardzo tańczyć z anglikiem to przecież oburzyłabym się i odeszła, znalazła go i przeprosiła, ale teraz było przyjemnie, naprawdę. Ta jego delikatność w ruchach, a zarazem stanowczość, w której nie było jakiejkolwiek arogancji. Tancerzem nie był może najlepszym ale wiedział jak poprowadzić swoją partnerkę. W pewnym sensie poczułam ulgę, z Adriano genialnie mi się tańczyło ale za to Marco nie musiałam pilnować, to znaczy jego ręcę dotykały tylko tych części ciała których powinny dotykać, tak jakby rozumiał jak daleko może się posunąć. Nagle Dj zmienił piosenkę, chciałam już skończyć, szukałam Ani wzrokiem ale ta była zbyt zajęta żeby cokolwiek zauważyć, zwłaszcza przy takiej piosence. Wszelkie próby, a właściwie subtelna próba wyrwania się skończyła się niepowodzeniem.
   - Naprawdę aż tak zle tańczę? - zapytał
   - A Ty przypadkiem nie byłeś zajęty? - zapytałam migając się od odpowiedzi.
   - Ja?! Niby czym? - wyglądał na zdziwionego
   - Nie czym.. tylko kim..
   - A! Czyli jednak trochę Mnie lubisz? zdziwinie zamieniło się w lekki uśmieszek
   - Nigdy nie twierdziłam że Cię.. że Was nie lubię, po prostu tak to odczułeś i się tego trzymasz. A pytałam bo po prostu nie chcę zostać rozszarpana przez grono Twoich wielbicielek..
  - Te wielbicielki doprowadzają Mnie do szału..
  - To całe ”hihihi” czy adoracja w stylu tekstów "Oh baby" - zapytałam, wykorzystują mimike twarzy. Pośmieliśmy się z tego trochę, kiedy nagle wparowała Anka – Teraz to ja odbijam! - po czym chwyciła Mnie i zaczeła się wygłupiać, udając że tańczymy wolno i na poważnie.
  - Hahaha, Anka! Haha, co Ty robisz? - Nie mogłam ze śmiechu, tańczyłyśmy robiąc durnowate ruchy jak za dawnych czasów.
 - Tańczę nie widzisz?! - odpowiedziała
 - Widzę że gwiazka mojej ulubionej drużyny ma na Ciebie dobry wpływ i załapaliście kontakt.. - uśmiechnełam się.
 - Widzę że Tobie też przerwałam – ale słuchaj mycha.. 
 - Chyba jaja sobie robisz! Nawet o tym nie myśl! - wiedziałam, od razu wiedziałam o co jej chodzi!
 - Słuchaj, co do kontaktu, to ja się będę zmywać..
 - Anka! - podniosłam głos, oczywiście że wiedziałam co się święci..
 - Wez się nie śpiesz! Pośmiejcie się jeszcze trochę z blond przystojniakiem, czy coś – cmokneła mnie w policzek po czym szybko odeszła, machając mi..
 - Ania.. - wyszeptałam wściekła.

--------------
Proszę! :))) Nie zapomnij zostawić po sobie komentarza! ;>
Pozdrawiam! :*
HEJA BVB! C. 

Monday, January 20, 2014

Rozdział 10 - A więc myślę że rozwiązałem Wasz problem miśki..

  - Adriano! – Odwróciłam się zaskoczona.
  - Hej, dziewczyno bez imienia! - odpowiedział uśmiechnięty
  - A no tak, moja przyjaciółka wtedy.. przepraszam za to.. Ewelina jestem – podałam mu ręke.
  - Romeo ma chwilę czasu na poznanie Eweliny czy przyjaciółka się gdzieś czai za rogiem? - zażartował
  - Haha, nie nie, Ania jest teraz zajęta. - Odpowiedziałam, po czym rozejrzałam się żeby upewnić się że dziewczyna nigdzie nie znikneła. Jednak pierwsze co zobaczyłam to Marco i tłum pięknych dziewczyn wokół niego – pewnie wielkie fanki – mruknełam ironicznie do siebie.
 - Słucham?
 - Nie, nie, nic, mówiłam że Anki na horyzoncie nie ma, więc spokojnie.
   Tak, Ania nadal tańczyła z Mario, wyglądało na to że się dobrze bawią, po raz pierwszy od dłuższego czasu zauważyłam że moja przyjaciółka zachowuje się naturalnie, nie wiedziałam tylko czy Mario udawał, czy naprawde był tak zadowolony z towarzystwa blondynki. Co do towarzystwa, to nawet nie zauważyłam kiedy Marco został “porwany i oblężony”, ja mu nawet nie zdążyłam odpowiedzieć wtedy..
   - To czego się napijesz? - zapytał Adriano
   - Ja dziękuję, już mam – odpowiedziałam, wskazując na szklankę z jednym z moich ulubionych drinków -  mojito.
  - Opowiedz coś o sobie, bo po za imieniem, tym że masz ”zabawną” przyjaciółkę która lubi Shakespeare'a i tym że z drzwiami obrotowymi nie masz dobrych wspomnień, nic o Tobie nie wiem..
    Opowiedziałam swojemu ”ratownikowi” o sobie, ale tylko w paru zdaniach, strałam się mówić ogólnikowo, nie lubiłam dzielić się swoim życiem z innymi, cenię swoją prywatność. Za to ja dowiedziałam się że Adriano jest Anglikiem, włoskiego pochodzenia. Włoski akcent przez to że przez większość czasu mieszka we Włoszech i przez to że rodzina mówi głównie po włosku. Do tego jest biznesmen'em, prowadzi firmę więc rzadko kiedy ma wolne bo jak już wyjeżdża to w sprawach biznesowych. Miło nam się rozmawiało i wtedy on poprosił Mnie do tańca.
    W głośnikach grała fajna muzyka, jak na imprezę na której znalezli się głównie biznesmeni, bogate osobistości i modelki było luzno i na atmosferę nie można było narzekać, następna piosenka a my dalej poruszaliśmy się w rytm muzyki .
    Miło nam się rozmawiało, miał poczucie humoru, uratował Mnie i był dobrym tancerzem, tak, polubiłam Adriano.

                                    (OCZAMI OBSERWATORA)

   Mario pociągnął Marco do baru. - Gdzie Twoja towarzyszka? - zapytał uszczypliwie Marco.
   - Do łazienki poszła. Nie zaczynaj, ok? - odpowiedział.
   - Przecież nic nie mówię! Tylko zapominasz o jednym..
   - Wiem, wiem – przerwał mu Mario. W tym momencie weszła Ania.
   - Gdzie Ewelina? - zapytała, rozglądając się.
   - Zaczepił ją jakiś wysoki brunet. Skoro nie ma ich przy barze to pewnie są na parkiecie.. - odpowiedział piłkarz z numerem 11. Po czym wskazał na parkiet gdzie Ewelina i Adriano tańczyli.
   - No żesz.. czego on chce do cholery jasnej?! Przyczepił się i gra Romea ratownika! - powiedziała poirytowana Ania, po czym machneła reką w stronę kelnera, po jeszcze jednego drinka.
   Kiedy blondynka była zajęta pisaniem sms-a, Mario podał klucze Marco – Masz, w razie gdybym dzisiaj nie wrócił do pokoju.. Blondyn nic mu nie odpowiedział, spojrzał tylko na Mario z wyrazem twarzy jakby chciał się zapytać ”Zdajesz sobie sprawę co robisz?!”..
  - Trzeba coś zrobić! - skończyła pisać i burkneła, była widocznie zła.
  - Ale że co? Że jak? Że z kim? Że o co chodzi? - objął ją Gotze.
  - No przecież z tym włochem! Nie może przecież sobie tak wkraczać kiedy chce i mącić jej w głowie – powiedziała, nie zdając sobie sprawy jak idiotycznie brzmiała.
 - Ja pierdolę – przerwał Marco.
 - Ty też?! O co chodzi? - zapytał brunet
 - Patrz! - odpowiedział jego przyjaciel z zażenowanym wyrazem twarzy.
 - Że co? Ta grupka pięknych kobiet zmierzających w Twoją stronę Cię tak zdenerwowała?
 - Kleją się, pieprzą o głupotach, zadawają pytania nie z tej ziemi i śmieją się z byle czego jak bezmózgie kretynki. Owszem one Mnie denerwują.
 - A więc myślę że rozwiązałem Wasz problem miśki ! – po chwili powiedział zadowolny Mario po czym zrobił gest w ramach odniesienia sukcesu. 


--------------- 
Macie 10! Trochę taki inny.. :)) Mam nadzieje że aż tak bardzo nie nawaliłam i że da się przeżyć.. Pisałam wczoraj na porządnym kacu.. wczułam się w rolę terapeutki w Sobotę :P Mam nadzieje że Wasz weekend był udany! ;>
Nie wiem jak będzie z rozdziałami w tym tygodniu.. mam kolokwium i muszę się uczyć, bo mi wykładowca łeb oderwie.. dosłownie. Ale postaram się wstawić coś krótkiego jutro ;>>
Jeżeli czytasz to zostaw po sobie szczery komentarz! :)) Będzie fajnie wiedzieć czy ktoś tu zagląda!
Linki do blogów w komentarzach mile widziane! ;>>
POZDRAWIAM! Trzymajcie się! :*

P.S - Do rozpoczęcia rundy wiosennej Bundesligi już tylko parę dni! <3 HEJA BVB! C.

Thursday, January 16, 2014

Rozdział 9 - Pamiętaj że wszystko ma swoje konsekwencje...

     Ktoś zapukał do drzwi. - WEJŚĆ! - krzyknełam, spodziewałam się Ani, w drzwiach jednak pojawił się Mario Gotze. Zatkało Mnie. Dosłownie. Piłkarz mojej ukochanej drużyny właśnie zajrzał do mojego pokoju, dobrze że leżałam a nie stałam bo wylądowałabym na podłodze. Nie wszedł tylko stanął w drzwiach uśmiechnął się i zaczął po angielsku – Hej! Słuchaj, są małe plany na wieczór. Ania mówiła że będziesz marudziła dlatego przysłała Mnie żeby Ci powiedzieć że nie przyjmuję odmowy. W tym momemcie do pokoju wparowała Ania, cała "w skowronkach" - WSTAWAJ! - krzykneła. - TERAZ! Spojrzałam tylko na nią.
      - Dobra dziewczyny, to widzimy się za pół godziny, tak? - wtrącił Mario      

      - Tak, tak, będziemy – odpowiedziała podekscytowana Ania.     
      - Ustalone? - Spojrzał na Mnie      
      - A mam wyjście? Tak myślałam więc powiedzmy że ustalone. Macie już wszystko ugadane?         - TAK, tak, tak, czekaliśmy tylko żebyś wydała oświadczenie że zaszczycisz Nas swoją obecnością – odpowiedziała mi blondynka i wyszczerzyła swoje zęby.      
     - Nie pogarszaj swojej sytuacji – powiedziałam, już po polsku.      
       Mario wyszedł. Bez słowa do Ani, złapałam za ręcznik i poszłam pod szybki prysznic. Wiem że nawet jakbym jej powiedziała że nie jestem zadowolona z tego że decyduje o moim wieczorze za Mnie to i tak by to olała. Letnia woda spływała po moim ciele. Prysznic to najlepszy czas żeby wszystko przemyśleć, a ja szczerze mówiąc nie potrafiłam ogarnąć co się dzieje.. No bo tak, moja przyjaciółka zaplanowała te całe wakacje. Ja dowiaduję się o nich na ostatnią minutę. Do ostatniej chwili nie wiem gdzie spędzę czas “swojego życia”. Kiedy tu przyjeżdżam robię takie wejście że wszyscy już Mnie znają, jako “ta która nie potrafi przejść przez obrotowe drzwi”. Ania która nie jest jakąś wielką fanką Borussi wybiera Dubaj, wiedząc że Gotze i Reus spędzą swój urlop w Hotelu Atlantis. A kiedy zauważa piłkarzy, bierzę sobie za cel “upolowanie” jednego z nich. Odstawia tą całą szopkę, a oni się na to nabierają. Mario Gotze we własnej osobie puka do moich drzwi. A cały ten jej plan kończy się sukcesem (?!) bo gdzieś z nimi mamy wyjść. Oczywiście ja nawet nie wiem gdzie.. typowe. A najbardziej nie potrafię zrozumieć czemu nie skaczę jak głupia, przecież każda fanka by o czymś takim marzyła..Wysuszyłam i lekko zakręciłam włosy. Zrobiłam lekki makijaż iii tak właściwie to w co ja mam się ubrać?! Wyszłam z łazienki gdzie zoabczyłam Anke w takiej kiecce - Aha, czyli na imprezę.. - powiedziałam sama do siebie. Ja za to nałożyłam coś mniej obcisłego i do tego moje ulubione szpilki     
      - Dobra – westchnełam – jestem gotowa.     
      - OKEJ! TO DAWAJ! - wrzasneła szczęśliwa.     
      - Proszę Cię tylko o jedno!    
      - Wiem.. wiem..    
      - Myśl zanim coś powiesz. Zanim coś zrobisz..     
      - wieeeem..     
      - Nie olewaj Mnie! Pamiętaj że wszystko ma swoje konsekwencje.    
      - Tak, postaram się - powiedziała z takim wyrazem twarzy – Ale też mi coś obiecaj!    
      - Hm?    
      - Że chociaż postarasz się dobrze bawić!    - Haha, skoro jesteśmy na wakacjach, mam przeżyć urlop swojego życia, w końcu idziemy na imprezę, oczywiście że trochę poszaleję!   
      - NO! I to mi się podoba! – A i bądz miła dla tego blondyna! - dodała    
      - Masz na myśli Reusa? - westchnełam ale nie z powodu tego co powiedziała, tylko z jej braku podstawowej wiedzy o Borussi.   
      - Tak, tak, tego..   
      - A czy Ty chociaż wiesz, kto jest Twoją “ofiarą”?   
      - Pffft, od razu ofiarą.. Oczywiście że wiem! Mario Gotze, przedstawił mi się!   
      - A jak inaczej mam to ująć przecież Ty sobie polowanie urządziłaś!   
      - Dobra, dobra! Czep się. Bierzesz klucz, czy ja mam wziąść?  
      - A nie zgubisz? Bo jak chcesz to bierz. Ania zatrzymała się, pukając do pokoju chłopaków. Szłam dalej.. - Dziewczyno przecież Ty idziesz na imprezę z gwiazdami Borussi.. BORUSSSI! - pomyślałam do siebie, udało mi się nawet uśmiechnąć. Stanełam przy windzie żeby zaczekać na nich. Usłyszałam tylko – wow, jak pięknie wyglądasz! - Mario skomplementował Ani wybór stroju. Podniosłam głowę, Ania szła z nim pod rękę, a koło nich Reus. Zobaczyłam jak blondyn też  podnosi wzrok z podłogi. Uśmiechnął się, co ja odwzajemniłam. Czułam że wiedział że Anka to wykombinowała, że nie nabrał się na jej maślane oczka i przypadkowe wypadki i że był tak samo zażenowany tą sytuacją jak ja. Rzucił szybkie – Hej. Wcisnełam guzik i wpuścił Mnie pierwszą do windy.
     Ance tak jak zawsze wokół przystojniaków, uśmiech nie schodził z twarzy, śmiechy, hihy, lalalala, ale nie wyglądało na to żeby Mario miał dosyć, wręcz przeciwnie on też starał się ”brylować” w towarzystwie.

    - Też mówisz płynnie po Niemiecku? - zapytał Mario. Po czym spojrzeli na Mnie ale musiałam mieć dziwną minę bo zaczeli patrzeć jak na idiotke ale nie dziwię im się, zamyśliłam się i przypomniał mi się obrazek jako moja reakcja na tą całą sytuacje. 
   - Słucham? - odpowiedziałam lekko zdezorientowana.   

   - No, czy mówisz dobrze po niemiecku?     
   - Tak, tak, z niemieckim nie mam problemów.  
     Wysiedliśmy z windy. - To co ląd czy woda? - zapytał młodszy z piłkarzy. - Eee, tam co ja się będę Was pytał, za Mną ludzie! I pociągnął Ankę ze sobą. 
    Wieczór był piękny, Temperatura w sam raz. Specjalnie zwolniłam trochę żebym mogła podziwiać wszystko dookoła. Budynek hotelu robił wrażenie..   
   - Marco jestem – wtrącił blondyn  
   - wiem, wiem.. to znaczy Ewelina, miło mi!  
   - Wiesz?   
   - Tak, jesteś Marco Reus, grasz na pozycji pomocnika, z numerem 11, gwiazda Borussi Dortmund – powiedziałam, po czym dodałam - mojej ulubionej drużyny.. - Marco tylko spojrzał się na Mnie.  
  - Ale nie martw się, nie będę Cię atakować, ani o autografy czy zdjęcia zamęczać – zaśmiałam się   
  - Nie, nie o to chodzi.. Teraz to wszystko wyjaśnia, to znaczy wyjaśnia czemu Twoja przyjaciółka klei się do mojego przyajciela. Ale nie wyjaśnie czemu Ty masz do Nas takie podejście jakie masz..    
  - Po pierwsze nie wygląda na to żeby Twojemu przyjacielowi to przeszkadzało! - oburzyłam się. Dobra, wiem jaka Ania jest, ale to nie oznacza że może tak o niej mówić, skoro Mario nie zachowuje się nic lepiej. - A po drugie ona nie lubi piłki nożnej i po trzecie nie będę skakała i krzyczała z radości tylko dlatego bo okazało się że macie pokój w tym samym hotelu co my.. - dokończyłam.     
   - Ewelina, ładne imię.. - zmienił temat. Nie za bardzo wiedziałam co odpowiedzieć, trochę się zmieszałam, i w tym momemcie usłyszałam jak przede Mną Ania się rozdarła.
    - JAAAA PIERDZIELE! Mnie też szczęka opadła, bo przed Nami ukazał się statek, Mario zabrał nas na jakąś wystrzałową imprezę na wielkim jachcie.. Po zamówieniu drinków przy barze, Ania z Mario się ulotnili.. rozejrzałam się żeby ją poszukać, kiedy natychmiast Marco powiadomił Mnie że tańczą, jakby wiedział o co mi chodzi.
     

    - Gdzie się tak dobrze nauczyłaś rozmawiać po niemiecku? - zapytał     
    - Dzięki.. Parę lat temu najpierw w szkole podłapałam parę słówek, potem postanowiłam zapisać się na korepetycje, ale porządnie nauczyłam się mówić po niemiecku przez wyjazdy do Dortmundu. 
   -Byłaś w Dortmundzie?   
    Już miałam opowiedzieć mu o moich częstych wyjazdach do Niemczech z powodu meczów Borussi, kiedy ktoś złapał Mnie za ramię..

---------------------

Wrzuciłam i 9! :)) Mam nadzieje że się podoba..PISZCIE W KOMENTARZACH CO MYŚLICIE! To mi pomoże coś poprawić! Albo zmotywuje! :))
Nie wiem czy uda mi się coś w weekend wstawić, bo po pierwsze kryzys u przyjaciółki więc muszę jej urządzić weekend terapii alkoholowej no i do tego mam masę roboty bo na Poniedziałek na uczelnie mam dwie prace do oddania.. piękne życie studenta.. -.-

Miłego czytania! - nie zapomnijcie zostawić po sobie ślad! Luznego weekendu! Trzymajcie się! POZDRAWIAM! :))
HEJA BVB! C.

Rozdział 8 - Ja nie chciałem...

      -JUUUUUŻ?! - krzyczała niecierpliwa Ania.
      - Tak, tak, już idę! I nie! Nie będę Ci wypominać że Ty spędziłaś w łazience o wiele więcej czasu.. - odpowiedziałam wychodząc z łazienki rzucając w nią ręcznikiem, który akurat chwyciłam.
      - To co idziemy?
      - WOW! Teraz to już nie wiem, może powinnam się przebrać, bo się tak odstawiłaś że hohoho! - zaśmiała się - Skąd masz ten strój?!
      - Haha, daj spokój, spiełam włosy, zmyłam makijaż i założyłam stary strój kąpielowy, ale za to mój ulubiony!
     Wyszłyśmy na taras hotelu, tak właściwie to nie wiem czy można to określić tarasem przez rozmiar.. taka plaża bez piasku przy basenie i bez tłumu ludzi z darmowymi leżakami.
    - Wybieraj! - Mrugneła do mnie moja przyjaciółka. - Albo nie ja już wybrałam! - I dokańczając swoje zdanie ruszyła tak szybko rozpraszając Mnie żebym nie zauważyła gdzie się kieruje. Po chwili jednak zakumałam że leżaki wcale nie są takie interesujące, ręczniki nie takie miękkie, a woda wcale nie taka niebieska.. -Ania! Ani mi się waż! Daj im spokój! - Sprytna blondynka oczywiście sobie nic z tego nie zrobiła, zatrzymując się dopiero przy leżaku znajdującym się jakieś dwa/trzy metry od odpoczywających piłkarzy. Stałam jak wyryta, próbując wszystko “strawić” w środku.
     -Będziesz tak stała czy się położysz? - powiedziała, usadowiona i widocznie z siebie zadowolona. Położyłam się, słońce pomimo godziny popołudniowej dobrze grzało.
    - I co teraz "miszczu"? - zapytałam bojąc się odpowiedzi, po czym dodałam - Nie uda Ci się zrobić takiej sceny na wejściu jak ja, żeby ściągnąć ich uwagę więc sobie odpuść – zaczełam się śmiać z własnej głupoty i wtopy, bo co mi innego zostało..
    -Patrzaj! - "watch Me" Po paru minutach spokoju nagle chrząkneła szturchając Mnie. Po czym wystawiła rękę ze swoim drinkiem, na który wpadł przechodzący koło nas Mario.
    - Oh, przepraszam! - powiedział przejmującym głosem.
    - Nic się nie stało – powiedziała i uśmiechneła się do niego
    - Ja nie chciałem.. Zagadałem się, nie zauważyłem, naprawdę sorry! 
    - Oczywiście że nie zauważyłeś bo zrobiła to specjalnie.. kwestia paru sekund..- Mruknełam do siebie pod nosem.
   - Nic się nie stało! Spokojnie to tylko drink, a strój wyschnie przecież słońce jeszcze grzeje.. gorzej z Twoimi spodenkami.. - zaśmiała się Ania.
     Nie wiem jak ona to robi?! Naprawdę, nagle i znikąd lśni, szczerzy te zęby, trzepocze rzęsami a najgorsze jest to że to działa, seksowna blondynka z głupiutkim głosikiem i automatycznie oni wpadają w jej sidła. Kocham swoją przyjaciółkę, ale nie rozumiem dlaczego po prostu nie może być sobą. Mario i Ania wymienili jeszcze parę zdań, kiedy Ja wywróciłam oczami, westchnełam i wróciłam do opalania. Usłyszałam tylko małe parsknięcie pod nosem stojącego koło Mario blondyna. Tak, Marco też bawiła te cały "show" i pewnie wiedział co się święci..
     Po całej sytuacji, moja bardzo z siebie zadowolona przyjaciółka bez słowa spojrzała na Mnie, na co ja pokiwałam tylko głową. Leżałyśmy w słońcu jeszcze parędzisiąt minut, po czym zebrałyśmy sie do pokoju. W holu oczywiście natrafiłyśmy na chłopaków, bo jakże inaczej.. Wiem jak to brzmi, w końcu powinnam się cieszyć jak głupia że jestem na wakacjach w tym samym hotelu co piłkarze mojej ulubionej drużyny, ale ten cały plan Anki przysłonił wszystko. Wiedziałam jak to się skończy więc wolałabym nie natrafiać na nich wszędzie. W momencie w którym zaczełam w myślach prosić żeby po prostu przeszli koło siebie zamiast zaczynać jedną z tych “naprawdę nie chciałem” i “ naprawdę nic się nie stało” rozmów. Mario uśmiechnął się przechodząc zaśmiał się – Oo, kogo ja widzę? Słuchaj, jeszcz raz.. Spojrzałam na Marco, wymieniliśmy spojrzenie typu “znowu.. zaczeło się”, po czym 
uśmiechnęłam się, wzięłam kluczyk i wybrałam sie do pokoju. Nie miałam zamiaru stać tam jak głupia i słuchać jak moja przyjaciółka flirtuje.. do tego z piłkarzem i do tego z piłkarzem mojej ulubionej drużyny. Walnełam się na łóżko, pomimo tego zamieszania, wtopy i planu Anki cieszyłam się że jestem w Dubaju!
Jednak moja cisza została zakłócona po paru chwilach...
 
----------
Macie ósemkę! :)) Mam nadzieje że się podoba i że nareszcie robi się ciekawie..
Komentujesz - motywujesz! Zostaw ślad po sobie! :))
Pozdrawiam! Trzymajcie się! :))
Heja BVB! C.